Epizod czwarty: Czy to koniec?

Półtora roku temu...

"On nie może mnie zostawić" pomyślała Camille, kiedy siedziała na łóżku naprzeciwko pakującego się mężczyzny. Do oczu cisnęły się jej łzy, ale nie pozwoliła, żeby spłynęły po jej policzkach. Nie okazując emocji, sprawiła, że te coraz bardziej rozsadzały ją od środka.

- Przepraszam, Cami... - powiedział Will, kiedy zamknął walizkę i bezradnie usiadł obok niej na łóżku. - Przepraszam, bo wiem, że nie powinno tak być. Nie miałam wpływu na to przeniesienie. To stało się tak niespodziewanie i... Nie mogłem się nie zgodzić, to naraziłoby moją pracę gdziekolwiek.

- To znaczy, że praca jest ważniejsza ode mnie? - Pojedyncza łza powoli spłynęła po policzku dziewczyny. - Obydwoje wiemy, że tak nie jest, Will. Ktoś cię do tego zmusił? Zawsze można powiedzieć nie.

- To nie takie proste - odparł.

Spojrzała na niego lodowatym wzrokiem, ale nie wypowiedziała ani słowa. Odwróciła wzrok, walcząc z łzami, zaczęła skubać skórkę przy paznokciu. Chciała odwrócić swoją uwagę od jego słów, które raniły ją niczym sztylety wbijane w plecy. Czuła, że już dłużej nie może powstrzymać się od płaczu, dlatego wstała i skierowała się w stronę drzwi, ale chłopak złapał ją za rękę.

- Poczekaj, Cam... - W jego głosie słychać było błagalny ton. - To nie musi tak wyglądać, to nie może się tak skończyć, nie może, bo...

- Bo co?! - ryknęła na niego ze wściekłością w głosie, nie hamując już łez. - Will, ja się na to nie godzę. Nie potrafię wyobrazić sobie mojego życia bez Ciebie, a ty robisz mi taką rzecz. Jak to sobie wyobrażasz, co? Ty pracujący na drugim końcu kraju, ja tutaj...

- W tym roku masz egzaminy, Cam, możesz przylecieć do mnie i być...

- Mój ojciec nigdy się na to nie zgodzi - powiedziała. - Wiesz jaki on jest, wiesz, że gdyby wiedział o nas... Na pewno by zrobił wszystko, żeby nas rozdzielić. Jestem o tym przekonana, ty również. Co sugerujesz? Jaki powód miałabym mu dać, żeby nie wyczuł, że coś jest nie tak? Może nie mam zbyt dobrych kontaktów z nim, jednak on zawsze wyczuwa moje kłamstwa - sam o tym dobrze wiesz, pracowałeś z nim na co dzień.

Nie odpowiedział ani słowa, tylko przytulił do siebie mocno dziewczynę, która oparła głowę o jego ramię. Pocałował ją w czoło, po czym wytarł kciukiem jej mokre od łez policzki. Uśmiechnęła się blado. Patrzył na nią, wiedział, że chce coś powiedzieć, ale nie może. On też nie był w stanie przezwyciężyć ciszy, która zapanowała w pokoju. Camille wypełniał lęk. Will był jedną z tych osób, które pojawiają się w życiu i zmieniają je o 180 stopni. Wiedziała ile mu zawdzięcza, jak bardzo go kocha, bo sprawił, że poczuła się wyjątkowo.. Pierwszy raz w swoim życiu poczuła, że jest dla kogoś najważniejsza. Mimo, że był od niej pięć lat starszy, nie czuła żadnej różnicy. Był jej bratnią duszą, kimś komu oddała serce, wierząc, że pod jego opieką nigdy nie zostanie zranione.

- Nie wyjeżdżam, bo chcę, ale dlatego, że muszę, Camille - powiedział, ujmując jej twarz w swoimi dłońmi. - Kocham cię, obiecuję, że wrócę. Musisz tylko dać mi trochę czasu, żebym mógł zadbać o przeniesienie gdzieś bliżej ciebie. Do tej pory chcę, żebyś żyła swoim życiem. Idziesz na studia, na pewno będziesz bardzo zapracowana. Poznasz nowych ludzi, wszystko będzie dobrze, zanim się zorientujesz... wrócę.

Pocałował ją, a potem przytulił do siebie jeszcze mocniej. Na twarzy dziewczyny nie pojawił się jednak uśmiech, na który liczył Will lecz coraz większy grymas i ból.

- Kiedy wyjeżdżasz? - zapytała chłodno.

- Mam samolot za trzy godziny - odpowiedział ze smutkiem w głosie. - Odwiozę cię do domu, a potem pojadę na lotnisko. Nie chcę żebyś patrzyła jak odchodzę, ja... Ja sam bym tego nie wytrzymał, patrząc na twoją piękną, ale w tym momencie smutną, buźkę. 

- Nie, Will - powiedziała słabo. - Zawieź mnie do Jess. Nie chcę być teraz sama.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz